Najpierw była wielka namiętność, pożądanie, troska, strach. Było pięknie, nie sądziłam, że kiedykolwiek będę samotna w związku z nim. Przecież byłam dla niego najważniejsza.
Nie chcę rozpisywać się na temat naszych początków, bo to za bardzo boli. Wzięliśmy ślub, początkowo było jak z książek i filmów. Oboje byliśmy podekscytowani tym, że od dziś jesteśmy mężem i żoną. Później przyszły codzienne problemy – z pieniędzmi, z pracą, z rodziną. Zaczęłam odczuwać niepokój, jednak nie zauważyłam jeszcze, że po prostu jestem samotna. Samotna, choć mam męża! Trochę czasu zajęło mi, zanim pojęłam, że nie żyjemy już ze sobą, a obok siebie. Po pracy padają rutynowe pytania, każde z nas recytuje co robiło w ciągu dnia, a później zapada cisza. Jemy kolacje w milczeniu. Na zakupy jedziemy w milczeniu. W ciągu dnia nie kontaktujemy się ze sobą. Ewentualnie, krótki telefon i komenda: kup chleb, no to pa. Jak to możliwe, że nie mam o czym rozmawiać z kimś, kogo brałam za drugą połówkę? Czy to możliwe, że popełniłam błąd?
Chciałabym powiedzieć, że choć w łóżku wciąż iskrzy. NIE, nie iskrzy. Śpimy obok siebie, a prawie nigdy ze sobą. Nawet gdy dochodzi do zbliżenia, wciąż czuję, że to już nie to samo. Odnoszę wrażenie, że mąż myśli już tylko o swojej przyjemności. To nie to co kiedyś! Zero spontaniczności, zaangażowania. On o tym nie wie, ale to jego obwiniam o tę samotność w związku. To on, nagle przestał się starać. Tak jakby nie musiał mnie już zdobywać. Całymi dniami nie ma go w domu, a gdy jest, wisi na telefonie. Irytuje mnie to, przez co nawet nie próbuję wykazać inicjatywy. Rozmawiałam o tym z przyjaciółką, stwierdziła, że powinnam kupić seksowną bieliznę, zorganizować kolacje. Ale ja tego nie zrobię! On wciąż daje mi odczuć, że ważniejsza jest praca i koledzy, więc czemu miałabym stawać na rzęsach, by mnie zauważył? Gdy wychodzi do pracy jest wypachniony, elegancko ubrany. Po domu paraduje w śmierdzącym dresie, dając mi jasno do zrozumienia jaka jestem dla niego ważna. Nie będę robić z siebie idiotki.
Ta samotność w małżeństwie mnie dobija. Nigdy nie sądziłam, że mnie to spotka, a już na pewno nie tak szybko. Ostatnio znalazłam pewien sposób na samotność. Zaczęłam pisać z innymi facetami w sieci. Nie mam wyrzutów sumienia, bo mąż mnie zaniedbuje! Z żadnym się jeszcze nie spotkałam, ale to pewnie kwestia czasu. Boję się jednak, że wtedy może dojść do czegoś więcej niż niewinnego flirtu w sieci… A ja mimo wszystko sądzę, że wciąż kocham męża. Może mniej niż kiedyś, może uczucie zostało przyćmione, ale go kocham. Czasem patrzę na niego, gdy śpi, gładzę jego twarz i zastanawiam się co się z nami stało. Czy on mnie jeszcze kocha? Czy jestem dla niego naprawdę ważna? Nie wiem, czy to się jeszcze da naprawić? A jeśli tak, to jak? Nie wiem już z kim o tym rozmawiać. A może po prostu odejść?
Przecchodzilam przez to. Rozwieść sie jest najłatwiej, ale malzenstwo trzeba ratować! Jeśli kochasz męża, warto spróbować! Nie daj sie pokusom – zdrada zniszczy wszystko, a ty sie przepraszam ale zeszmacisz.
Proponuje zebys go dziewczyno zostawiła. Wtedy sie obudzi!
Może najpierw porozmawiać z nim szczerze skoro twierdzisz że nadal go kochasz może rozmowa wyjaśnienie pewnych spraw pomoże a jeżeli oboje stwierdzicie że nie da się już tego związku uratować naprawić waszych relacji wtedy zostaje ostateczna decyzja…
Wiesz. Nprzeżywan teraz to samo a jak mu o tym powiedziałam że czuję się samotna stwierdził że to ja zrobiłam sie oschła.