Dzień ten, jak inne ważne dla Polaków święta, nabrał niestety wymiaru „trzeba to zrobić”. Idziemy na groby – bo wypada, zapalamy znicze – bo wypada, stoimy w korkach i wściekamy się na ludzi – bo przecież wypada tłuc się na cmentarz! Obawiam się, że większość tej zbitej, ludzkiej masy jest niestety masą bezmyślną. Robimy coś automatycznie, bo robią tak inni ludzie. Wątpię, by każdy, kto spiesznie przedziera się przez chmarę ludzi z chryzantemami pod pachą, myślał tak naprawdę o tym, po co i dlaczego to robi.
A dlaczego by nie odwiedzać grobów bliskich regularnie? Znicz przecież ma prawo palić się nie tylko w święto zmarłych. O tym, co było i o ludziach, którzy kiedyś stąpali po tej ziemi powinniśmy pamiętać zawsze, nie tylko wtedy, kiedy nakazuje nam to kalendarz. Zastanawiające jest to, czy gdyby w rocznej rozpisce zabrakło Dnia Wszystkich Świętych, większość grobów stałaby opuszczona? Pomijając oczywiście ludzi, którzy pamiętają i wykazują się szacunkiem wobec przodków, bo tacy wciąż jednak istnieją i chwała im za to, większość sprawia wrażenie tych, którzy absolutnie nie zastanawiają się nad tym, co robią. Co więcej, traktują ten dzień jako swoistą okazję do pokazania samego siebie i odwiedzenia rodziny. Trzeba przecież lepiej się uczesać, lepiej umalować, wyciągnąć z szafy to lepsze futro i buty, umyć samochód i wstąpić na kawę do ciotki z Radomia, bo przecież następna taka okazja nie wiadomo kiedy się nadarzy.
Nie dziwi też nikogo już fakt, iż święta wszelakiej maści nabrały tej niezdrowej pompy komercyjnej. Wprawdzie za dwa dni znicze, wiązanki i inne takie, znikną z półek sklepowych i na chwilę odetchniemy od tej konsumpcyjnej presji, jednakże raptem, nie wiedząc nawet jak i kiedy, w magiczny sposób zostaniemy zasypani kultem Bożego Narodzenia. Taka już tendencja, po zniczach przychodzi czas na świąteczne reklamy, choinki, światełka, girlandy i czekoladowe mikołaje. I znów przypomni to nam, by wysprzątać dom czy kupić prezenty. Kolejna okazja by coś zrobić, przecież sami z siebie nie dalibyśmy rady się zmotywować, ba! do głowy by nam to nie przyszło! Dzięki Bogu za reklamy i tematyczny asortyment w sklepach! Aż strach pomyśleć ile firmy zarabiają na tego typu okazjach. Strach? Dla przedsiębiorców to istna żyłka złota, aż tu słychać, jak zacierają ręce. Masowo rusza produkcja, producenci prześcigają się z pomysłami czy chwytami marketingowymi. Cztery znicze w cenie trzech? Albo te grające, z wbudowaną pozytywką – nikogo to już nie dziwi. Nikogo nie dziwi, a co innego, zachęca wręcz. Bo to nowość, bo to takie fajne, sąsiad z grobu obok na pewno takiego nie ma, nie wpadnie na taki pomysł! Absurdalny, nie trzeba chyba dodawać. Smutne jest to, że z dnia, który kiedyś, za czasów naszych przodków był faktycznie obchodzony świątecznie i z godnością, zrobiono maskaradę. Smutne jest, że dzisiejszy świat tonie w bagnach komercji, że tak naprawdę wszystko sprowadza się do podsycenia biznesu i zarobku, że za wszystkim czai się hipokryzja i przebiegłość, by jak najwięcej zarobić. Czy aż tak bardzo zatraciliśmy się sami w sobie? To wszystko sprawia wrażenie, jak byśmy czerpali satysfakcję z kolejnych wydanych pieniędzy i spędzenia pustych godzin w samochodzie. Nie chodzi tu oczywiście o to, że święto zmarłych jest dniem bezsensownym. Absolutnie! Ma ono swój cel, godny szacunku i zastanowienia się. Jednakże jaki jest sens, kiedy nie myślimy i działamy jak automaty? Jest wiele apokaliptycznych obrazów ukazujących przejęcie kontroli maszyn nad ludzkością. Zastanówmy się, czy aby sami nie zachowujemy się jak roboty.
Stojąc dziś w ulicznych korkach, a następnie pochylając się nad grobami bliskich, dajmy sobie chwilę na odetchnięcie i zastanowienie, dlaczego to robimy i dla kogo. Sam fakt, że coś robimy, czasami niestety mija się z celem. Okażmy zatem szacunek nie tylko tym zmarłym, ale także sobie. Niech to święto wniesie coś w nasze życie, a nie tylko kolejny wolny dzień w pracy i okazję, by pieniądze zarobione w tej pracy wydać – bo trzeba.
Autor: Weronika Tomyślak
Dokładnie. Większość ludzi idzie bo musi, wszyscy sa poddenerwowani, jeden na drugiego warczy, tlok , głośno jak na jarmarku.. Gdzie tu refleksja?