Strona Główna » Zdrowie i Uroda » Tradycje świąteczne w Polsce – jak to wygląda w praktyce?

Tradycje świąteczne w Polsce – jak to wygląda w praktyce?

Święta Bożego narodzenia są obchodzone niemal na całym świecie, choć w różnych krajach ich kultywowanie będzie wyglądało inaczej. Tradycje świąteczne w Polsce, również nie oparły się zębowi czasu. Emigrujemy, relacje face to face zastąpiły wiadomości tekstowe oraz internet, a znajome z dzieciństwa przedświąteczne radosne oczekiwanie, niejednokrotnie ustąpi miejsca sklepowym przepychankom. Jak polskie tradycje świąteczne wyglądają w praktyce?

Różnie się w tym wszystkim odnajdujemy. Czasem bez wyrzutów sumienia dajemy się ponieść fali zakupowemu szaleństwu, biorąc na tę okoliczność dodatkowy kredyt konsumpcyjny, czasem zniesmaczeni atmosferą świąt w centrach handlowych, zrobimy jedynie najpotrzebniejsze zakupy i z rodziną spędzimy święta zgodnie z regułami kościelnymi. Znajdą się i tacy, którzy karpiowi i sztucznej choince powiedzą kategoryczne NIE, i Wigilię spędzą po swojemu. W gronie przyjaciół podgryzając pizzę, gdyż nie podoba im się przedświąteczna pogoń i obsesyjne przedświąteczne porządki, które z rodzinną atmosferą nie mają wiele wspólnego.

EMIGRUJĄ TEŻ TRADYCJE

Jak pokazują badania opinii publicznej Polacy obchodzą grudniowe święta zarówno z zachowaniem świeckich jak i religijnych tradycji oraz zwyczajów, i zdarza się to nawet wśród osób, które w ciągu roku sporadycznie uczestniczą w religijnych praktykach, lub nie uczestniczą w nich wcale. Informują też, że im jesteśmy starsi, tym częściej zwracamy się ku religijnym aspektom świąt a ich rodzinny wymiar ma dla wielu ogromne znaczenie. Nawet jeśli tzw. komercjalizacja może niektórym przeszkadzać, dla wielu okres świąteczny należy do tych najważniejszych w roku. To dla nich właśnie, spędzenie czasu w gronie najbliższych, pasterka i przełamanie się opłatkiem, będą rytuałem, na który z niecierpliwością czekają.

Polacy na emigracji również kultywują tradycje wyniesione z domów rodzinnych, choć w obecnych miejscach zamieszkania tradycje świąteczne mogą znacznie różnić się od tych dotychczasowych. Tym samym starają się spędzić świąteczny czas tak, jak nauczono ich w domach rodzinnych.

„Naszą rodziną są tutaj przyjaciele, również Polacy, ale poznaliśmy się dopiero tutaj po przyjeździe”- opowiada Agata, która pracuje z mężem w Wielkiej Brytanii od kilku lat. „Oczywiście dzwonimy do naszych domów w Polsce i jest to jeden z najważniejszych elementów naszych świąt. Tutaj na miejscu staramy się tak to wszystko zaaranżować, aby spędzić święta w tradycyjny polski sposób. Zależy mi zwłaszcza na tym, aby mój syn dobrze się z nimi zapoznał. Mamy i kolację wigilijną, tradycyjne potrawy i opłatek. Jest i choinka oraz prezenty oczywiście. Do kościoła chodzimy jednak rzadko, bo są bardzo przepełnione. Staramy się też aktywnie uczestniczyć w brytyjskich zwyczajach. Tutaj, przygotowania do świąt rozpoczynają się bardzo wcześnie i wyglądają zupełnie inaczej”.

Agata w tym roku nie przyleci na święta do Polski. Nie jest to dla nich bez znaczenia bo do świątecznych polskich tradycji i zwyczajów są bardzo przywiązani. W Polsce również nie wybrałaby się do kościoła, jej rodzice również nie chodzili. Świąteczne dni jednak spędzali bardzo rodzinnie i w wielopokoleniowym gronie. Nikomu do głowy nawet nie przyszło, by mogło być inaczej. Religijny i świecki sposób przeżywania świąt, nie wyklucza się przecież nawzajem, a duchowy wymiar przeżywania świątecznych dni nie zawsze wygląda podobnie.

Świąteczne życzenia: tradycyjnie czy smsem?

Czy faktycznie jest tak, że ślemy chętniej sms-y niż kartki pocztowe z życzeniami świątecznymi? Kolejki na poczcie na 2 tygodnie przed skłaniają mnie jednak ku stanowisku, że Polacy nie zapominają o tradycyjnych życzeniach. Co najwyżej można by pokusić się o podział wiekowy. To ślemy czy nie?

„Ślemy, ślemy, firmowe kartki to bardzo duża część dziennego obrotu w tym okresie”- uśmiecha się sympatyczni pani okienku.

Czy ten trend się nasila, czy jednak maleje? Można spotkać się z grupami, które na forach internetowych skrzykują inicjatywę wysyłania kartek świątecznych do rodziny i znajomych, tak na przekór czasom, w których wszędzie się spieszymy. W dobie mediów elektronicznych, łatwiej jest wysłać wiadomość tekstową telefonicznie, niż przechodzić przez cały proces zakupu, wypisywania a później odstania swojego w kolejce do okienka pocztowego.

„Nie wyobrażam sobie inaczej” komentuje starsza pani, która właśnie opłaciła swoje rachunki. „Te tradycję wyniosłam z domu i z przyjemnością ją kontynuuję. Owszem są telefony, ale to przecież nie jest to samo”- uśmiecha się.

„Nic mnie bardziej nie denerwuje, niż życzeniowa, SMS-owa sztampa, którą dostaję nawet w kilku wiadomościach w jeden dzień”- komentuje użytkownik „papużka”, na jednym z takich forów.

Niektórzy komentujący dodają, że wyłączają telefony przed Wigilią a włączają dopiero po świętach „Nie ma nic gorszego, niż tandetne rymowanki w Wigilię”- komentują. Wielu podkreśla, że takie kartki z życzeniami to dla nich przede wszystkim frajda. Podkreślają tym samym istotność osób, do których je wysyłają. Życzenia też są spersonalizowane, żadnych gotowych wkładek z życzeniami. Swoją popularnością cieszą się również kartki e-mailowe, oraz dla równowagi te typu Hand Made- kupione lub zrobione własnoręcznie. Niebanalne wzory i użycie niekonwencjonalnych ozdób sprawiają, że cieszą się niesłabnącą popularnością wśród osób, którym wymyślenie własnych życzeń nie wystarcza.

„Wysyłam kartki oraz już w same święta wiadomości tekstowe. Jako takie wzmocnienie. Ale przyznaję, że czasem ograniczam się do tych życzeń, które zostały wydrukowane w środku. Nie wymyślam nowych”– odpowiada pani, która właśnie wybrała kilka.

Polskie tradycje świąteczne w praktyce

Wierzenia o przybyszach zza światów, którzy w trakcie wieczerzy wigilijnej odwiedzają nasze domostwa są dobrze znane do dziś. W wielu domach na czas Wigilii zostawia się wolne nakrycie oraz miejsce przy stole również dla niespodziewanego gościa. Ta piękna i dobrze wszystkim tradycja ma również na celu wyrażenie naszej pamięci o bliskich, którzy z różnych przyczyn nie mogą zasiąść z nami do jednego stołu. Czy tradycja ta ma jedynie wymiar symboliczny, czy jednak sytuacje, iż bez obaw wpuszczamy obcą osobę do mieszkania na prawdę się zdarzają? Czy słysząc na okrągło o oszustwach, wyłudzeniach i napadach rabunkowych w biały dzień, zaproszenie z ulicy obcej osoby spotka się z naszą aprobatą czy też wręcz przeciwnie?

„Ale mnie pani zaskoczyła. Nigdy się nad tym nie zastanawiałam”- na moje pytanie przystaje kobieta z zakupami. „Mieszkam w domu wielopokoleniowym i obawiam się, że niespodziewana, obca osoba przed drzwiami wprawiłaby nas w pewien rodzaj konsternacji. Jeszcze nigdy nam się to jeszcze nie zdarzyło i dodam, że chyba na szczęście. Nie chodzi mi o to, że nie zaproszę potrzebującej osoby na Wigilię, bo gdybym znała w najbliższej okolicy kogoś starszego lub samotnego, to chętnie zaprosiłabym ją na kolację- w święta nikt nie powinien być sam. Chodzi mi raczej o dzisiejsze czasy, bo strach tak wpuścić obcą osobę do domu. Chociaż z Biblii wyniosłam inne nauki…”- zamyśla się.

Nigdy jeszcze nie zdarzyło mi się w Wigilię wpuścić kogoś z ulicy do domu, ale na 90% bym tak zrobiła”- odpowiada mi inna ochotniczka.

„Dodatkowe nakrycie u nas w domu jest, więc byłby to z mojej strony swego rodzaju fałsz”. Jak pani rozpoznałaby, że osoba która zapuka do naszych drzwi ma uczciwe zamiary? „Postawiłabym na swoją babską intuicję. Jakby komuś z oczu dobrze patrzyło, to nie widzę przeszkód”– odpowiada.

Niektórzy argumentują, że dodatkowe nakrycie jest dla duchów zmarłych przodków, które krążą po domostwie w dzień Wigilii, dopytuję- „Podobno w Wigilię nie za dobrze jest rozmawiać o zmarłych. Nie wiem w sumie dlaczego, czy chodzi o jakiś przesąd rzutujący na cały następny rok. Ale nie widzę problemu w tym, że sobie np. porozmawiam i powspominam moją zmarłą mamę”- argumentuje.

Prezenty i świąteczne zakupy

Dla jednych przygotowania świąteczne to zbędny konsumpcjonizm któremu stanowczo się przeciwstawiają, dla innych przyjemność na którą czekają cały rok i rytuał w którym nie widzą nic złego. Rozświetlone sklepowe witryny i zakupy w rytmie amerykańskich przebojów to również prosta droga do portfeli klientów.

Wybieram się do większego sklepu po artykuły „pierwszej potrzeby”. W sklepie jakby tłoczniej, choć może mi się wydawać, bo nie jestem pewna jak sytuacja ma się w inne poniedziałki. Omijam wielkie pudła mandarynek w środku sklepowej alei oraz przeskakuję przez te rozrzucone i rozdeptane już owoce. Z małym koszyczkiem i pięcioma artykułami kieruję się w stronę kas do 15 produktów. Długość kolejki jednak mnie zaskakuje więc przechodzę do kasy obok. Ustawiam się za panią z równie małym koszyczkiem i rozglądam na boki.

„Czy pani widzi co tutaj się dzieje?”– pani z koszyczkiem zwraca się do mnie, gdy tylko dostrzega, że jesteśmy w podobnym położeniu- „Normalnie jakby ludzie cały rok nic nie jedli i nie kupowali. Przecież z tych koszyków aż się wysypuje”– denerwuje się.

Pan z kolejki obok wzdycha do nas porozumiewawczo. Trzyma jedynie czajnik bezprzewodowy.

Kolorowe reklamy w telewizji, czasopisma dyktujące tegoroczne świąteczne trendy i wyprzedaże, które „dziwnym trafem„ rozpoczynają się w najgorętszej fazie przedświątecznego okresu. Media donoszą, że w ubiegłym roku Polacy pobili dotychczasowy rekord przedświątecznych wydatków- w tym roku jeszcze wszystko przed nami.

Pani, najważniejsze, to nie dać się zwariować. Niech każdy spędzi te święta najpiękniej jak potrafi”– uśmiecha się listonosz, którzy doręcza mi pierwsze tegoroczne kartki z życzeniami i w pośpiechu zamyka drzwi wejściowe, nim zdążę się pożegnać.

Autor: Edyta Mecnarowska

Autor: mamnatosposob
Tagi

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *