Przejrzyj swoją szafę. Właśnie teraz. I powiedz, jak dużo masz w niej ubrać, w których nigdy nie chodziłaś? Takich jeszcze z metkami. Kupionych, bo była okazja, i może nawet nie pasujących do Ciebie rozmiarem. Ale przecież możesz schudnąć – a może też i przytyć. Wiec dlaczego nie kupować, skoro jest okazja? Zakupoholiczka często nie ma świadomości, czy kolejne ubrania w szafie to tylko kobieca słabość, czy już prawdziwe uzależnienie.
Ale zakupoholizm, to kompulsywne zachowania. Takie, jakie towarzyszą większości innych nałogów. Bo robienie zakupów też może się nim stać! Twój wewnętrzny głos, zacznie w pewnym momencie mówić Tobie, że po prostu musisz coś kupić. Że musisz iść na zakupy, choć tak naprawdę niczego nie potrzebujesz. Oczywiście to bardzo uszczupli Twój domowy budżet, przez co zacznie brakować tobie pieniędzy. A one wciąż będą potrzebne, i nie tylko na codzienne wydatki, ale również na kolejne, zbędne zakupy. Zaczniesz się zapożyczać. Może to będą chwilówki? A może pożyczki od rodziny, bo znów nie wystarczyło do 10tego. W końcu i oni zaczną coś zauważać.
Czy tak właśnie wygląda Twoja sytuacja? Jeśli zgadzasz się z większością stwierdzeń, a dodatkowo ukrywasz swoje kolejne zakupy przed rodziną, to najprawdopodobniej jesteś zakupoholiczką.
Badania wykazały, że zakupoholiczka, zazwyczaj robi je dla poprawy własnej samooceny. I nawet jeśli nie kupuje dla siebie – bo niekoniecznie to muszą być ubrania czy kosmetyki, to przynajmniej może wytłumaczyć się tym, że kupuje dla rodziny.
Gdy pojawi się w ofercie nowy sprzęt, po prostu musi go mieć. Przecież to zachowanie czysto prestiżowe, a trzeba podążać za modą, żeby nie wypaść z pewnych kręgów towarzyskich. Jednak czy naprawdę potrzebna jest kolejna sokowirówka, trzeci telewizor, albo wymiana lodówki, choć dopiero kupiliście nową?
Tak samo jest z tematem artykułów dziecięcych. Nieważne, czy maluch cieszy się z pięćdziesiątej zabawki. Jest modna. Pojawia się wciąż w telewizyjnych reklamach, a i znajomi mają ją w swojej kolekcji, jak więc jej nie kupić? Nieważne ile kosztuje. To wszystko pomaga trochę uspokoić pojawiające się wyrzuty sumienia, ale nie tędy droga, oj nie tędy.
Przede wszystkim dla relacji rodzinnych, i społecznych. Zaczyna się przecież niewinne, każdy lubi zakupy, i każdy je robi. Osoba uzależniona spędza w sklepach więcej czasu niż przeciętny kowalski, i wychodzi z nich zawsze obładowana nowymi zdobyczami. Dopiero później zdaje sobie sprawę z tego, że tak naprawdę wcale ich nie potrzebuje. Więc często, zwyczajnie ich nie używa, a czasami nawet nie rozpakowuje.
Ale kupować chce – a raczej musi – nadal. I wtedy zaczynają się problemy, choćby ze wspomnianym już przez nas pożyczaniem pieniędzy. Zachowanie umiaru nie wchodzi w grę. Dlatego góra sprzętów i ubrań znów rośnie. W dodatku trudno jest się nimi podzielić – pozbyć się ich. One nie posłużą za prezent, nie sprzedasz ich w serwisach aukcyjnych, bo są Twoje. Bo je kupiłaś, na własny użytek. Więc nawet część pieniędzy się Tobie nie zwróci. A kupować chcesz nadal, i zaczniesz pożyczać – i to tak, na wieczne oddanie.
A skoro rachunków do zapłacenia będzie coraz więcej, to Twoje relacje z bliskimi się pogorszą. Zaczniecie się kłócić, i oddalać od siebie. A nie musi tak być. Wystarczy tylko zawalczyć z kompulsywnymi zachowaniami i uzależnieniem, które tak łatwo (niestety) ukryć.
Każde uzależnienie jest spowodowane złą kondycją psychiczną. Zakupoholizm również. Może być spowodowany chęcią wyładowania negatywnych emocji – żalem, smutkiem, samotnością. Zakupy, to coś pozytywnego. W dodatku przynoszą też adrenalinę – dobre emocje – w przypadku gdy uda się nam znaleźć okazję. Ale co z tego, skoro już po dokonanych zakupach, za chwilę czujemy się źle, dopada nas poczucie wstydu, i złość!
Nie jest łatwo wyleczyć się z tego nałogu, a jedyną, dobrą drogą do osiągnięcia celu, jest odnalezienie nowych, pozytywnych emocji, które dadzą nam zupełnie inne zachowania. Istotna jest też kwestia nauczenia się, organizowania sobie w odpowiedni sposób wolnego czasu. Do tej pory to zakupy go wypełniały. Zakupoholiczka, spędzała na nich każdą wolną chwilę.
Warto znaleźć sobie jakieś hobby. Coś, co będzie dawało Tobie radość. Zajmie większość czasu, i za czym będziesz tęsknić. Może zajmiesz się wyszywaniem krzyżykami? Albo decoupage. Połączysz dzięki temu przyjemne, z pożytecznym, bo będziesz mogła sprzedawać swoje dzieła, więc przy okazji zarobisz na pasji trochę pieniędzy. Jednak tego typu hobby też jest niezłą pokusą dla zakupoholika. Możesz przecież zaopatrzyć się w kilogramy muliny czy kanwy, i kupować czasopisma z wzorami. Albo dziesiątki drewnianych ozdób do zdobienia chusteczkami, które przecież też trzeba kupić. Takie hobby zatem, może stać się dla Ciebie prawdziwą próbą i wyzwaniem. Ustal, że nie dokupisz żadnych nowych akcesoriów i dodatków, dopóki nie wykorzystasz tych starych.