Bezdzietne pary z ustabilizowaną sytuacją finansową
Sposobem mającym zwiększyć dzietność i sprawić, że płynnie będzie przebiegać wymiana pokoleniowa jest zapłodnienie pozaustrojowe. Dlatego in vitro stało się ważnym elementem wielu wyborczych kampanii. Wyborczych obietnic i oskarżeń o brak moralności. Dlatego wciąż niewielka liczba par może liczyć na dofinansowanie z państwowego budżetu. Dofinansowanie skomplikowanej procedury, dzięki której osiągnie się coś więcej niż dodatni przyrost naturalny. Szczęśliwa rodzina z własnym potomstwem w mikro- i makroskali zdaje się być najważniejsza niż obawy ekonomistów o wysokość przyszłych emerytur.
In vitro z komórką dawczyni
Zapłodnienie pozaustrojowe wybierane jest nie tylko przez młode małżeństwa, które bezskutecznie starają się o potomka. Coraz częściej też na macierzyństwo decydują się kobiety, które nie mogą lub nie powinny starać się o biologicznego potomka. In vitro z KD (komórką dawczyni) to skomplikowany proces medyczny, który dla biorczyni nie niesie poważnego ryzyka powikłań. Pobrana od dawczyni komórka jest zapładniana pozaustrojowo i dopiero po zapłodnieniu w laboratorium zostaje przeniesiona do macicy kobiety starającej się o dziecko. W programie tym biorą udział trzy strony. Dawczyni i biorczyni, które poddawane są osobnym zabiegom medycznym. Nasienie najczęściej pobierane jest od partnera (męża) biorczyni, choć nie ma przeciwwskazań, aby pochodziło od obcej osoby. Średnia skuteczność tej metody, dla wielu będącej jedynym rozwiązaniem, to 25-35% na jeden cykl. Już w kilka miesięcy powinno dojść do zagnieżdżenia i rozwoju zarodka w macicy.
In vitro z komórką dawczyni wywołuje wiele kontrowersji, co wynika w dużej mierze z sensacyjnych wiadomości serwowanych przez media, kiedy starsza kobieta decyduje się na macierzyństwo wiele lat po zakończonym miesiączkowaniu. Mimo to nie warto oceniać indywidualnych wyborów, zwłaszcza kiedy w grę wchodzi ludzkie szczęście. Ludzkie marzenia o macierzyństwie i ojcostwie.