Strona Główna » Pieniądze » Twórcze naprawianie – pracownia wnętrzarska REBORN

Twórcze naprawianie – pracownia wnętrzarska REBORN

Pani Ewelina Szymczak, to Mama z pasją, która wdraża w życie swoje zainteresowania. Prowadzi pracownię wnętrzarską a jej główne motto, to TWÓRCZE NAPRAWIANIE. Oferuje odnowione meble, oraz tekstylia a w swoją pracę, która jest jednocześnie jej pasją, wkłada całe swoje serce. Zapraszamy na krótki wywiad z Panią Eweliną, który z pewnością Was zainspiruje.

Czym się Pani zajmuje?

 

Choć z wykształcenia jestem polonistką, zawodowo prowadzę warsztat rzeczy (nie)pospolitych. Zawsze chciałam coś wytwarzać, gen rzemieślnika mam po dziadku:) A na tak postawione pytanie, moje siedmioletnie dziecko odpowiedziałoby: mama szyje poduszki, odnawia stare meble i pisze 🙂

 

Jak się zaczęła przygoda z Pani pasją?

 

Pierwszy raz, świadomą sympatię do designu sprzed lat poczułam dekadę temu, przy innym projekcie. Zaczęłam czytać, oglądać, obserwować innych amatorów vintage. Renew, remade, reuse, repair – te pojęcia zaczęły być mi bliskie. Kiedy poznałam Krzysztofa, mojego męża, szybko zorientowałam się, że sami też możemy coś zaproponować. W 2010 roku pojawił się pierwszy, znaczący wpis na blogu: Stop recycling. Start repairing. (Platform21) To był wyraźny przekaz, że warsztat twórczego naprawinia właśnie został otwarty.

1

 

 Skąd czerpie Pani inspiracje?

 

Inspiruje mnie wszystko: przyroda, ludzie, technologie,literatura, sztuka, moda, design, historia itp. Nigdy nie wiem co będzie impulsem do kolejnego projektu. Mój styl ujawnia się na styku klimatu retro i nowoczesności. Jest wyrazem szacunku do historii i poszukiwaniem nowych estetyk.

1

Ile czasu spędza Pani przy twórczym naprawianiu?

 

To zależy. Aktualnie projektuję kolekcję VINTAGE FIELDS zainspirowaną przecudownymi tkaninami brytyjskiego studia projektowego Parris Wakefield Addition. Nieustannie o niej myślę, szukam odpowiednich modeli foteli i krzeseł, potem przymierzam i upinam – zupełnie jak w zakładzie krawieckim. Kiedy jestem zadowolona z efektu – zaczynamy twórcze naprawianie:) Ciekawym doświadczeniem jest realizacja zamówień indywidualnych. Bywa tak, że pracuję długie godziny przy maszynie do szycia, a także szlifuję i maluje meble. To jest jednak tylko część moich obowiązków. Jest jeszcze druga strona – prezentacja. Wszystkie pomysły trzeba pokazać, dlatego też kolejne godziny fotografuję (stylizacje są równie ciekawym jak i męczącym zajęciem) i opracowuję  zdjęcia. Wszystkie są mojego autorstwa.

1

Jak wyglądała pierwsza rzecz, którą Pani stworzyła? Cóż to było?

 

Pamiętam:) Pierwsze dwie rzeczy, które zrobiliśmy, zanim oficjalnie otworzyliśmy pracownię to fotel Chierowskiego (fot.1) i krzesło z Radomskiej Fabryki Maebli (fot.2). Tkaniny vintage znalazłam na pchlim targu, meble gdzieś na strychu, a zaprzyjaźniony fachowiec wykonał dla nas tapicerkę. Sami naprawiliśmy drewno (ja) i metal (Krzysztof). Od tamtej pory wiele się zmieniło.

 

Jak traktuje Pani swoją pracę? Bardziej jako typowy biznes, czy pasję?

 

Pracownia to pasja, to miłość do rzemieślnictwa, to radość z pracy dla innych. Konsekwentnie prowadzę ją w kierunku profesji. To nie jest łatwe zadanie. Jestem mamą dwóch córek w wieku 4 i 7 lat. To na nich skupiam swoją uwagę. Wkrótce jednak kończę urlop wychowawczy. Dzieci rozumieją już, że mama pracuje, nawet są z tego dumne. Mam nadzieję, że już niedługo Pracownia Reborn będzie pełnoetatowym zajęciem. Dziś jest to mikrofirma z potencjałem.

1

1

1

 

 

Jakie są dalsze Pani plany związane z tym twórczym zakątkiem?

 

Moim marzeniem jest stworzyć miejsce wyjątkowe, wyróżniające się na tle innych stylem, osobowością, zasobem materiałów i fachowością wspieraną cudownymi rzemieślnikami. Chcę niezależnie od mody, panujących trendów zbudować warsztat, który na pierwszym miejscu stawia indywidualne potrzeby estetyczne klienta.

 

Czy ma Pani jakieś rady dla osób, które mają jakieś pasje, ale boją się dążyć do ich realizacji?

 

Polecam bycie konsekwentnym i zdeterminowanym. Aby pasja mogła stać się profesją potrzeba pokory i ciężkiej pracy nad sobą. Dobrze jeśli mamy wsparcie. Moim są mąż, przyjaciele i mama:) Działalność założyłam mając na koncie 3 tys. złotych. To bardzo mało. Od tej chwili minęły 2 lata i nie zawsze udaje się wypracować wynagrodzenie, choć wartość warsztatu wzrosła znacząco. Jeśli nie masz pieniędzy na start, musisz zainwestować dużo czasu i cierpliwości. Ale sam kapitał początkowy sukcesu nie gwarantuje.

 Zapraszamy do odwiedzenia Pracowni REBORN, gdzie każdy z pewnością znajdzie coś dla siebie!

 

Autor: mamnatosposob
Tagi

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *