Nie lubię opowiadać o sobie ale jak mus to mus 🙂 Ja i mój mąż pochodzimy z małych sąsiednich wsi a historia naszego związku to materiał na krótki serial. Studiowałam geografię turystyczną mimo, że nigdy nie byłam wielbicielką tego przedmiotu. Dzięki temu jednak podróżowaliśmy dużo ze Ślubnym, samo już planowanie wyjazdu sprawiało mi wielką przyjemność. Właściwie od momentu ślubu ciągle się coś u nas dzieje; zakup mieszkania, dziecko, kłopoty zdrowotne, wyjazd za granicę i całkiem inne życie. Po dłuższej przerwie wracamy do wojaży; wiecznie nas nosi. Jesteśmy rodzinką, która nie potrafi usiedzieć przez weekend w domu – zawsze znajdujemy jakieś lepsze zajęcie niż sprzątanie 😛 Ostatnio nawet Ślubny się przełamał i aktywnie pomaga (albo sam tworzy!) w kuchni co sprawia, że mamy kolejny pretekst do efektywnego spędzenia czasu razem. Naprawdę jesteśmy materiałem filmowym i bynajmniej nie będzie to „Moda na sukces”.
Blogowanie zaczęło się od wyjazdu za granicę. Tak postanowiłam jeszcze przed przeprowadzką i gdy tylko ostatniego dnia sierpnia postawiłam nogę w „nowym” mieszkaniu – tak zaraz 1 września powstał blog. W sumie bloguję rok i 3 miesiące a samo prowadzenie bloga sprawia, że jestem bardziej aktywna. To bardzo dla mnie ważne bo jestem nauczona by pracować, nie umiem siedzieć bezczynnie w domu, męczy mnie to. Blogowanie zmusza mnie do wysiłku, samokształcenia, kreatywności – daje mi namiastkę pracy i pozwala się realizować. Nie mam chyba osoby, którą mogę nazwać inspiracją. Czytuję sporo blogów i kilka z nich podziwiam – jeśli się inspiruję to robię to nieświadomie (tyle tego przeglądam, że nie koduję co od kogo i w mojej głowie powstaje szalony mix)
Oczywiście, że takie dni są! Najbardziej zdołowana jestem gdy oboje z Oliwierem chorujemy, nie mogę się wyspać, pracy sporo a ja z wielkim bólem głowy. Nie daję wtedy rady fizycznie co trzeba po prostu przeczekać i odespać! Kryzysy miałam 2: jeden na samym początku gdy byłam taka mała i nie mogłam się dostać na żadne spotkanie, mało ludzi mnie czytało. Drugi po naszym urlopie – byłam wówczas mało aktywna na blogu i facebook przez ponad 3 tygodnie – zasięgi spadły, czytelnicy jakby zniknęli. Musiałam się trochę napracować by wrócić na swój poziom. Nie przypominam sobie bym miała sławnych „hejterów”; jeśli czytelnik wdaje się ze mną w dyskusję to zazwyczaj w kulturalny sposób.
Zazwyczaj kombinuję sama, mam pełną głowę i gdy wybucha pojawiają się wpisy kreatywne 🙂 Zawsze byłam artystyczną duszą; od dzieciństwa malowałam, pisałam wiersze, interesowały mnie prace techniczne. W liceum zaczęło się decoupage, potem zaczęłam szyć i fotografować. Teraz najbardziej inspiruje mnie syn i moment gdy mam chwilę dla siebie 🙂 Czasem przeglądam pinterest ale z reguły nie mam na to najzwyczajniej czasu.
Do Szwajcarii trafiliśmy przez przypadek. Mój mąż dostał niespodziewaną propozycję pracy i tak wylądowaliśmy w okolicach Bazylei. Żyje się tutaj zdecydowanie inaczej, i nie są to tylko plusy. Niestety na ten moment nie planujemy powrotu – wręcz przeciwnie – myślimy o sprzedaży mieszkania w Polsce.
Pierwsze spotkanie miało być szansą dla początkujących blogerek do spotkania się. Moje zgłoszenia były odrzucane więc postanowiłam zorganizować coś swojego. BlogoweLove okazało się strzałem w 10-tkę a echo po nim do dziś słychać w zakątkach internetu. Pomagałam przy Ugotuj mi Razem – które promowało wspólne gotowanie z dziećmi. Zacząć trzeba od… pomysłu! Jeśli ma się chęci i trochę motywacji na pewno się uda. Pisałam na blogu o tym jak takie spotkanie zorganizować i jakich błędów nie popełniać – zapraszam zatem do dodatkowej lektury.
Teraz specjalna edycja z założenia ma być spotkaniem dla czytelniczek – w rzeczywistości jednak zgłosiło się sporo blogerek – co również mnie cieszy 🙂 Zależało mi by grono było kameralne, żeby można było w spokoju wypić kawę i pogadać (choć z dziećmi za ścianą to nieeee wiem 🙂 ) Spotkanie odbędzie się w przepięknej Kogel Mogel Play Cafe w Bydgoszczy – to pierwsza w mieście kawiarnia z salą zabaw dla dzieci. Bardzo lubię takie przyjazne rodzinom miejsca i z chęcią przetestuję je w gronie fajnych ludzi. Na uczestników czeka wykład o pedagogice Montessori, kreatywne warsztaty i wspaniałe prezenty. Tym razem nie zbieram pieniążków na żaden cel – niestety projekty i zobowiązania w których biorę udział czasowo nie pozwoliły mi na przygotowanie tej kwestii.
Najważniejsze i najbardziej udane z blogowej perspektywy są dla mnie Blogowe Love i Ugotuj mi Razem – o czym innym mogłabym wspomnieć?
Prywatnie jestem dumna z tych dwóch przedsięwzięć bo były naprawdę genialne i wniosły do mojego (i uczestników) życia wiele dobrych zmian. Cieszę się, że mogłam rozpocząć kurs niemieckiego bo zbliża mnie to do większej samodzielności w Szwajcarii (choć angielski to też dobra rzecz). Oczywiście nasz rodzinny EuroTrip! Zaplanowałam całą wycieczkę od najdrobniejszych kwestii i przed ponad 2 tygodnie wspólnego podróżowania było naprawdę genialnie – będziemy długo wspominać ten wyjazd.
Jakie mam marzenia? Chciałabym mieć więcej cierpliwości i czasu! Wspaniale byłoby zacząć mówić po niemiecku (a nie tylko uczyć się), zmienić mieszkanie na lepsze i zacząć szyć na maszynie, która od 2 miesięcy nadal stoi nierozpakowana. Marzy mi się też kolejna rodzinna podróż i rok bez wizyt szpitalnych (co w naszym przypadku jest na prawdę marzeniem)
Dziękujemy Paulinie za sympatyczną rozmowę a Was, zapraszamy na jej bloga—> KLIK