Strona Główna » Trudne sprawy » Prawdziwe historie » Sprzedam dziecko – prawdziwa historia

Mam na imię Jagna. Mam 42 lata i jestem surogatką. Sprzedałam już piątkę swoich dzieci, za miesiąc urodzę kolejne. Najstarsze pociechy, które zostały przy mnie, już dawno wyfrunęły z domu. A ja rodzę kolejne. Jedno po drugim. To uzależnia. I pieniądze uzależniają.

Zaczęło się zupełnie niewinnie. Po prostu zaszłam w ciążę z przypadkowym mężczyzną. Mieliśmy wcześniej płomienny romans, uważaliśmy, ale los postanowił obdarować nas dzieckiem. Kiedy się zorientowałam, że noszę pod sercem nowe życie, Gustawa już nie było obok mnie. Był marynarzem – wypłynął na morze. Nigdy więcej o nim nie usłyszałam.

Wiedziałam jednak, że nie stać mnie na trzecie Dziecko. Nie teraz, kiedy moja Mama bardzo chorowała i każdą „wolną” złotówkę przeznaczałam na jej leczenie. Pewnie zapytacie, czy pomyślałam o usunięciu? NIE! Nie mogłabym tego zrobić. Wiedziałam, że urodzę to dziecko, i byłam też pewna, że oddam je innej rodzinie. Trochę przerażał mnie fakt, że nigdy nie dowiem się do kogo ono trafiło. Domy dziecka, placówki opiekuńcze, nie dają rodzicowi możliwości wyboru opiekunów.

Ale trafiłam na pewien anglojęzyczny portal. Przewijało się tam mnóstwo postów od osób, które przez wiele lat, bezskutecznie starały się o dziecko. Wysyłali swoje zdjęcia, pokazywali domy. Zapewniali o najlepszych warunkach no i.. proponowali spotkanie , i nie tylko. Rodzina, która przypadła mi do gustu zaoferowała mi – i moim dzieciom – utrzymanie na czas ciąży. Włącznie  z prywatnymi wizytami u ginekologa oraz wszelkimi zachciankami czy ubraniami.

Zamieszkałam nieopodal Londynu. Ci Państwo chcieli mnie mieć obok siebie – byli bardzo pomocni. Podczas którejś z wieczornych rozmów zadali mi pytanie : ILE? NIe do końca wiedziałam o co im chodzi, zapytałam więc wprost.

Odpowiedzieli wtedy, że musimy wreszcie ustalić konkretną stawkę. Podali kwotę 70 tysięcy funtów. Nie chciałam sprzedać swojego Dziecka. Chciałam tylko, żeby miało kochającą rodzinę. Jednak kiedy przespałam się z tą myślą, śniąc o pięknym mieszkaniu, o gotówce w portfelu i modnych ubraniach czy najlepszej szkole dla mojej Córci, zdecydowałam się. A oni, po podpisaniu ze mną umowy, mogli mieć pewność, że nie zrezygnuję z adopcji ze wskazaniem.

Dziesięć lat temu urodziłam Chłopca. To było pierwsze dziecko, które sprzedałam.

Czy bardzo przeżyłaś to wydarzenie?

Pierwsze dziecko najtrudniej było mi oddać. Ale wiedziałam, że nie stać mnie na nie. Gdyby spadły mi z nieba te wszystkie pieniądze, które trzymałam w ręku kilka miesięcy wcześniej, z pewnością nie zdecydowałabym się na taki krok.

No ale przecież nosiłaś je pod sercem przez 9 mcy! Nie kochałaś go?

Kochałam.. OJ BARDZO KOCHAŁAM. Wiele wieczorów przepłakałam kiedy wreszcie uświadomiłam sobie, że nigdy tego maleństwa nie przytulę. Że ta dzidzia nigdy nie powie do mnie mamo, nie ucałuje w policzek i nie pochwali niedzielnego rosołu. Mimo wszystko sądziłam, że bardziej przeżyję rozstanie. A ja po prostu urodziłam, i nawet na niego nie spojrzałam. Kiedy wyszłam ze szpitala, tamtej rodziny nie było już w mieszkaniu. Spakowaliśmy swoje rzeczy, i wróciliśmy do Polski.

Miałaś mnóstwo pieniędzy, dzięki którym mogłaś godnie żyć. Jak je spożytkowałaś?

Kiedy wróciłam do kraju okazało się, że moja mama wymaga pilnej operacji – bardzo kosztownej. Wyjechaliśmy wtedy znów za granicę, gdzie zostaliśmy prawie przez pól roku. Operacja, i życie tam pochłonęło wszystkie oszczędności. Znów byłam bez grosza przy duszy.

Czy właśnie wtedy pomyślałaś o kolejnej ciąży?

Tak. Postanowiłam, że po powrocie do Polski dam ogłoszenie. Odnalazłam jakieś forum surogatek. I napisałam kilka słów o swojej sytuacji. Dostałam wtedy mnóstwo maili, z konkretnymi propozycjami. Ale to nie były już takie pieniądze, jak od tamtych Państwa.

Za jakie kwoty sprzedałaś kolejne dzieci?

Drugie dziecko sprzedałam za sto tysięcy. Trzecie już tylko za 30 – ale byłam w potrzebie finansowej. Czwarte i piąte „poszło” za 50 tysięcy. Obecne, dalej czeka na swoją rodzinę. Mam do wyboru dwie. Jedna jest z  Polski, i chcą zapłacić za nie 70 tysięcy, druga to rodzina hinduska. Oferują za dziecko trzy razy więcej, ale mam pewne obawy związane z oddaniem córeczki właśnie tej rodzinie.

Córeczki? Naprawdę myślisz o tych dzieciach jak o własnych?

Tak. To są moje dzieci. Mimo, że je oddaję, czy jak kto woli sprzedaję. Ja jednak uważam,że to nie jest taki zakup jak w sklepie czy na aukcjach allegro. Ja daję komuś szczęście, zyskując przy okazji korzyści materialne. Nikomu nie wyrządzam krzywdy, sama czuję się spełniona i stać mnie na godne życie a moje dzieci mają kochające rodziny.

No dobrze, ale jak to się dzieje, że zachodzisz w kolejne ciąże?

Pytasz o..? No tak, to jasne, że o to pytasz. Tak, spałam z jednym z tych mężczyzn – potencjalnych ojców dziecka. Ustaliliśmy to wcześniej. On był świetnym dawcą nasienia, ona nie chciała się poddać invitro ale i ze mną nie chcieli próbować sztucznego zapłodnienia bo uważali, że to zbyt ryzykowne. To był mechaniczny seks. Bez uczuć czy wielkich uniesień. Po prostu zwykła „robota”.

Nie masz wyrzutów sumienia?

A niby dlaczego? Przecież nikogo nie krzywdzę. Daję innym szczęście, a moim dzieciom miłość. Uważam, że to powinno być u nas zupełnie legalne. Jeżeli ktoś uważa to za najlepszy sposób na życie, to krzyżyk mu na drogę.

Myślisz czasem o nich?

Jasne. Zwłaszcza w trakcie świąt. Kiedy siadam z moją dwójką przy stole, śpiewam kolędy i dzielę się opłatkiem. Ale nie płaczę , nie smucę się, tylko trochę tęsknię. Nie jest to tęsknota nie do zniesienia. Wiem, że żyje im się dobrze.

Jak długo jeszcze planujesz to robić?

Jak długo Bóg mi na to pozwoli. Ja wiem, że są tacy, co twierdzą, że ja w Boga nie wierzę. Ale wierzę. I On wierzy we mnie, bo gdyby tak nie było, nie pozwalałby mi rodzic zdrowych dzieci , i obdarowywać nimi innych. Robię dobry uczynek, a że przy okazji biorę za to pieniądze.. Cóż.. czasami szczęście można kupić.

 

Imiona bohaterów zostały zmienione na potrzeby naszego artykułu

Autor: mamnatosposob
Tagi

Komentarze 6 komentarzy

  1. Emila Kielbasa napisał(a):

    kazdy decyduje za siebie i los swoich dzieci.sama nigdy bym sie na to nie zdecydowala.pozbawiajac dziecka bliskosci karmiacej piersi.czasy sa ciezkie wiadomo ale milosc matki to najmocniejsze uczucie nie bede nikogo oceniac bo nie mam prawa.wiem ze to nie o szczescie innych a o kase.pozdrawiam

    • Piwko Chmielowe Chmielny napisał(a):

      czy pomyslalas kiedys o tym,ze te dzieci, mogly byc sprzedane pedofilom.
      lub jesli nie to za kilkanascie lat beda chcieli poznac swoja biologiczna matke .
      co bedzie jak cie znajda,co im powiesz?
      ogladasz telewizje i napewno wiesz,ze duzo porzuconych dzieci ,po kilkunastu latach odnajduja swoich biologicznych rodzicow.
      czy twoje dzieci wiedza o tym,ze chandulesz ich rodzenstwem?a twoj maz?napewno wie tzn,ze jestescie sobie rowni.
      wezcie sie do roboty ,zeby zapewnic dzieciom ich byt a nie pozbawiajcie narodzone dzieci bycia przy swoich bliskich.
      niemyslac o tym jaki ich naprawde spotka los.

  2. Karolinka napisał(a):

    Bezlitosna ta kobieta. Wiadomo, że ciężko się wypowiadać o sytuacjach, które nas nigdy nie spotkały.

    Tylko gdzie tu etyka? Zdrowy rozsądek, o instynkcie macieżyńskim nie wspomnę.

  3. Dora napisał(a):

    Blagam, niech chociaz nie sprzedaje tego dziecka tym hindusom! Czy to w ogole nie jest karalne w Polsce?

  4. Elzbieta Bodych napisał(a):

    Ja swojego synka oddalam ,by chronic przed mafityczna zemsta.By mi nie skrzywdzono go jak moje dwie corki.Ma juz pietnascie lat ,a ja go nawet nie widzialam.

  5. tru napisał(a):

    PROS BOGA ZEBY DZIECI NIE BYLY SPRZEDAWANE PEDOFILOM.NIC WIECEJ NIEMOGE CI DORADZIC BO TO CO ROBISZ ,TO JEST OBRZYDLIWE.
    MNIE TEZ BYLO CIEZKO I PO PARU LATACH URODZILAM SYNKA,TAMTE DZIECI BYLY JUZ DUZE.URODZILAM GO W BIEDZIE BO WTEDY W POLSCE BYLO BEZROBOCIE,BYLO NAM BARDZO CIEZKO .TAMTYM DZIECIOM NIC KIEDYS NIEBRAKOWALO A TU NAGLE BIDA PRZYSZLA.PRZETRWALISMY WSZYSTKO,ALE
    NIGDY BYM NIESPRZEDALA MOJEGO DZIECKA.DO PRACY KOCHANA TY I TWOJ MEZULEK.A DZIECI JESLI CHCA SIE UCZYC I NIEMA NA TO ,TO JAK WIEKSZOSC MLODZIEZY PRACUJA ZEBY POMOC SOBIE SAMYM I POJSC NA STUDIA.JESTES MASZYNA DO RODZENIA DZIECI NA KTORYCH ZARABIASZ.PIENIADZE SZCZESCIA NIE DAJA.

Odpowiedz na „Emila KielbasaAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *