Strona Główna » Trudne sprawy » Prawdziwe historie » Jak wynająć mieszkanie, by tego nie żałować?

Jak wynająć mieszkanie, by tego nie żałować?

Przeprowadzałam się wielokrotnie, i różne mam doświadczenia z tym związane. Kiedy szuka się mieszkania na już, nie myśli się racjonalnie, i gdy wchodzisz do takiego i czujesz się jak w domu, to po prostu wiesz, że musisz otrzymać klucze. Zapominasz o ważnych kwestiach, i ustaleniach związanych z wynajmem. Ja, mimo mojego doświadczenia w wynajmowaniu coraz to nowych mieszkań muszę przyznać, że ostatnia miejscówka, z jakiej miałam okazję korzystać, to była totalna porażka. Jak wynająć mieszkanie, by tego nie żałować? Nie popełniaj moich błędów!

Jak wynająć mieszkanie – gdzie szukać ogłoszeń?

Prawdziwą kopalnią mieszkań do wynajęcia jest portal ogłoszeniowy OLX. Uważam, że znaleźć tam można prawdziwe perełki, a dodatkowo jest to przecież strona na tyle wiarygodna, że skupia ogromną rzeszę odbiorców. I ja, też zawsze tam „nurkuję”, kiedy potrzebuję nowej miejscówki. Nieważne, czy ma to być typowe mieszkanie, czy też lokal, w którym chcę prowadzić jakąś działalność.

Znaleźć tam można ogłoszenia od osób prywatnych, jak i od firm. Te drugie z całą pewnością będą dla nas bardziej kosztowną opcją. Dlaczego? Otóż biura nieruchomości, mimo iż dbają o fajną reklamę miejscówki, doliczają sobie prowizję za wynajem. Opłaca ją nie tylko sam właściciel mieszkania, ale także najemca. I tak się składa, że przez moje niedoinformowanie, utopiłam kilka dni temu 5 stówek, wpłacając dla biura nieruchomości bezzwrotną prowizję. Odczułam to dość mocno w moim miesięcznym budżecie jednak przeliczając całość kosztów utrzymania lokalu stwierdziłam, że mimo wszystko opłaci mi się go wynająć.

Na co zwrócić uwagę, wynajmując mieszkanie?

Przede wszystkim na to, w jakim jest stanie! Moja ostatnia miejscówka nie służyła celom mieszkalnym, a stała się miejscem spotkań związanych z moją pracą. Jednakże przyznać muszę, że kiedy podjęłam się wynajęcia lokalu zwróciłam uwagę jedynie na jego aspekty wizualne. Kuchnia, świetnie wyglądała na zdjęciach, Pokoje były na tyle duże, że mogły służyć po części jako magazyn. Nie zwróciłam uwagi na popękane kafelki, ani też na to, że zapach wydobywający się z łazienki nie był zbyt przyjemny. Co już powinno wyczulić moją czujność – jak się później okazało, mieliśmy niezłe problemy z kanalizacją.

Wyposażenie

Najlepiej podpisać umowę w dniu otrzymania kluczy. Wtedy wchodzisz do mieszkania, i widzisz, co masz. Ja zrobiłam inaczej, godząc się na wyjątkowo długą wyprowadzę właściciela, który grzebał się dosłownie jak mucha w smole zupełnie tak, jakby chciał przetrzymać mieszkanie do ostatniej chwili. Przez to właśnie zmienialiśmy termin przekazania kluczy, mimo, że kaucję miał już wpłaconą. Po czym okazało się, że kiedy już ostatecznie się wyniósł, kuchnia została ogołocona z lodówki (serio? Przecież przy wynajmowaniu mieszkania lodówka to podstawa) a przy biurku zabrakło krzesła. Właściciel postanowił też zabrać kilka lamp, lustro z łazienki i kable, niezbędne to montażu internetu. Czego oczywiście nie ujął w umowie. I takim oto sposobem, nasze mieszkanie zostało pozbawione podstawowego wyposażenia.

Było z nim więcej problemów

Na przykład takich, związanych z ogrzewaniem. To kamienica, wysokie sufity. Co z tego,że oświetlona, zimą grzać trzeba. Ogrzewanie na gaz. Piecyk niby sprawny, programator też, a gdy przyszło co do czego okazało się, że w mieszkaniu było STRASZLIWIE zimno, i to do tego stopnia, że nie dałam rady tam pracować bo marzły mi palce i nie mogłam pisać na klawiaturze nawet mając na sobie kilka warstw ubrania i zimową kurtkę. Oczywiście, gdy zgłaszałam zaistniałą sytuację właścicielowi przyjeżdżał ochoczo, przy okazji zakręcając ciepłą wodę i zmniejszając temperaturę na programatorze – pytam, za jakie grzechy, skoro przecież samodzielnie opłacałam wszystkie rachunki?

Problem był również z kanalizacją, i wiecznie zapychającym się kibelkiem. Zalana świetlica pod nami, nie przyjemny zapach, ścieki, wylatujące wanną, tragedia. Ale w tym wszystkim najgorsze było to, że pan właściciel nie oddał nam kluczy, i wchodził sobie do mieszkania kiedy tylko miał na to ochotę bo na przykład – UWAGA – był akurat na mieście, i zachciało mu się SIKU.

Jak wynająć mieszkanie, by tego nie żałować?

Mogłabym napisać o tym elaborat. I to tak konkretny, że nawet powieści Sienkiewicza wypadałyby przy nim kiepsko. Moim numerem jeden jest KONKRETNA UMOWA. Która opisuje dokładnie co będzie się znajdowało w mieszkaniu, a co nie. Wtedy masz pewność, że niczego nie zabraknie, i że nie zabijesz się wchodząc do środka nocą, bo właściciel postanowił zabrać lampy..

Koniecznie nie pozwól też na to, by posiadał klucze. Chyba, że chcesz tak jak ja, spotkać go kiedyś wylegującego się na „Twojej” kanapie, z pilotem w reku – do Twojego telewizora oczywiście. Kilka dni temu wynajęłam lokal pod działalność. Właściciel oznajmił : róbcie tu co chcecie, możecie nawet wymienić zamki, co z resztą Wam radzę. Nie wiadomo czy poprzedni najemca nie dorobił sobie klucza. Ja, będę się tutaj pojawiał tylko raz  w miesiącu, dziesiątego, po czynsz.

Takie podejście jest wręcz idealne, i byłam nim szczerze zaskoczona, oczywiście pozytywnie. Mamy też zgodę na przemalowanie ścian, a nawet prowadzenie tam działalności z niecnym zamiarem. Wolno nam wszystko. Byle tylko lokal po jego opuszczeniu wyglądał tak samo, jak w dniu podpisania umowy.

Kaucja – to też temat istotny. Nie pozwalajcie, by właściciel miał więcej niż miesiąc na jej zwrot. Tak naprawdę rachunki możecie mu opłacić od ręki. Widzisz przecież po stanie liczników jakie jest zużycie poszczególnych mediów.

Ja, teraz zrobiłabym jeszcze rozeznanie wśród sąsiadów. Bo wiadomo, że właściciel nie opowie Tobie o tym, że od 6 rano, codziennie ktoś wierci u Was dziury, albo kościół naprzeciw do późnego wieczora odgrywa jakieś religijne serenady. Wszystko musisz sprawdzić osobiście. I dopiero wtedy, podpisać ewentualną umowę, którą powinieneś mieć prawo wypowiedzieć z miesięcznym wypowiedzeniem. Wszystko musisz mieć na piśmie.

Bawi mnie też wynajmowanie mieszkania po tzw. castingu. Ja, właśnie taki przeszłam. I czułam się przynajmniej jak na rozmowie kwalifikacyjnej. Właściciel dyskutował ze mną na różne tematy i miałam wrażenie, że prócz możliwości zarobkowych, oceniał nawet moją urodę. NIGDY WIĘCEJ! To ja chcę wynająć mieszkanie, ja będę za nie płacić, i ja mam prawo wymagać.

Teraz już wiem jak wynająć mieszkanie, by tego nie żałować. Mam nadzieję, że moje rady sprawią, iż nie popełnisz tych samych błędów co ja. Życzę powodzenia. I mało upierdliwego właściciela!

Autor: mamnatosposob
Tagi

Komentarze (1)

  1. Ki napisał(a):

    Odnośnie castingu – chciałam wynająć jakieś tanie mieszkanie bo przeprowadzałam sie do innego miasta, jedno ogłoszenie było super – wszystko wyremontowane i ładnie urządzone ale bardzo długo wisiało, co mnie zastanowiło. Okazało sie, ze właścicielka miała tyle problemów z poprzednim lokatorem, ktory doszczętnie zdewastował jej mieszkanie ze wybierała i przebierała ze strachu ze to sie znowu powtórzy. Także ja casting w pewien sposób rozumiem, oczywiście nie tak hardkorowy jak twój.
    Fajnie tez postać trochę w ciszy przy oglądaniu mieszkania i liczyć na to ze sąsiedzi na gorze akurat sa w mieszkaniu bo czasem akustyka bywa straszna – ściany sa tak cienkie ze słychać całe rozmowy.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *