Tak jak wspomnieliśmy, trudno jest nie myśleć o Świętach, kiedy dookoła pełno dekoracji na dwa miesiące przed tym wyjątkowym czasem. I oczywiście z tym nic nie zrobimy. Można jednak znaleźć też plusy tej sytuacji. Bo skoro sprzedawcy bombardują nas ozdobami już od początku listopada to mamy jak w banku, że gdy przyjdzie grudzień, będą musieli te swoje produkty przecenić, bo zostanie ich sporo, a każdy przez półtora miesiąca zdążył już też sporo kupić. Dlatego my radzimy, aby wstrzymać się maksymalnie długo ze świątecznymi zakupami. Magia Świąt wtedy nie zniknie jeszcze przed Wigilią.
Nie przynoś więc do domu drewnianych choinek ani słomianych gwiazdek. Poczekaj. Pooglądaj sobie, dotknij, jeśli już tak bardzo cię korci, ale nie kupuj. Zrobisz to w grudniu. No bo kiedy warto wpuścić do domu trochę Świąt? Może pierwszego grudnia? Szczególnie jeśli masz dzieci. A jak to zrobić?
To bardzo świąteczny element, z którego cieszą się głównie dzieci, ale przecież wszyscy lubimy prezenty. I właśnie dlatego, wyszło naprzeciw naszym oczekiwaniom wielu różnych producentów, którzy raczą nas swoimi kalendarzami adwentowymi. Można kupić takie w naprawdę różnych wersjach. Dla smakosza herbaty, albo kawy, lub też dla wielbicielki kosmetyków. W każdym takim kalendarzu znajdziemy 24 okienka, a w nich drobne upominki – na przykład nowości kosmetyczne w limitowanej edycji i malutkim opakowaniu, lub próbkę smakowej herbaty, czy kawy.
Oczywiście najwięcej frajdy dają kalendarze wykonane własnoręcznie. Dlatego zazwyczaj robimy je dla dzieci a mogą one przybrać naprawdę różną formę. Jeżeli nie zależy nam na tym, by kalendarz był bardzo pojemny, wystarczy zrobić sobie taki z pudełek od zapałek. Z resztą, nawet jeżeli chcemy ofiarować dziecku danego dnia jakiś konkretny prezent, wystarczy umieścić w pudełeczku liścik, na którym napiszemy gdzie dziecko ma go szukać. Fajną opcją na niespodzianki z kalendarza adwentowego są też różnego rodzaju zadania – na przykład wspólne pieczenie pierniczków, czy zrobienie bombki na choinkę ze styropianu. To naprawdę pozwala poczuć magię Świąt.
Skoro już otworzyliśmy Świętom drzwi naszego domu a kalendarz pokazał nam grudzień, to możemy wprowadzić świąteczną atmosferę włączając odpowiednią muzykę. Kolędy może jeszcze nie koniecznie, ale pastorałki czy wszystkie te anglojęzyczne hity i przeboje TAK. Taka muzyka nie jest w stanie nam się znudzić nawet przez miesiąc jej słuchania na okrągło.
No a dodatkowo, czy wyobrażasz sobie Święta bez obejrzenia Kewin sam w domu? Bo my nie! I chociaż wałkowaliśmy ten film już tyle razy, każdą jego część, to dalej nie wyobrażamy sobie rozpoczęcia świątecznego sezonu bez Kevina, ale też innych, świątecznych filmów, czy bajek.
Na pewno warto sięgnąć też po Ekspres Polarny – to taka charakterystyczna, Świąteczna ekranizacja, która nie tylko nigdy się nie nudzi, ale też daje do myślenia. Podobnie, jak Opowieść Wigilijna.
W grudniu, to już jednak mocno korci, żeby wyjąć wszystkie nasze, zbierane przez lata ozdoby świąteczne. W związku z tym warto odpowiednio się do tego przygotować. Zanim przypniesz lampki do firanek – najpierw je wypierz. Odśwież całe mieszkanie czy dom, i dopiero wtedy wszystko przystrajaj.
No i koniecznie zrób zapas zapachów i świeczek czy wosków, które pachną Świętami. Dzięki temu niemalże natychmiast poczujesz świąteczną atmosferę. Możesz też powoli zaczynać kolejne przygotowania.
Na Świątecznym stole powinno się pojawić aż 12 potraw. Od groma. I kiedy je wszystkie przygotować, skoro przecież w grudniu jest zawsze największy kocioł. Zaległości w pracy ma praktycznie każdy, i każdy też chce się ich pozbyć jeszcze przed zakończeniem roku. To też często zostajemy po godzinach a pierwszym naszym dniem wolnym przed Świętami jest dzień samej Wigilii. No i jak wtedy wszystko ogarnąć? W jeden dzień? Nie da się!
Dlatego możesz sobie tą pracę nad świątecznymi posiłkami rozłożyć na raty. Jeśli na przykład planujesz zrobić ryby w occie, to oczywiste jest, że im dłużej będą w nim stały, tym będą smaczniejsze. Możesz też przygotować wcześniej pierogi, a później zamrozić wszystkie oddzielnie. Gdy już będziesz miał pewność, że są odpowiednio zmrożone, i się nie skleją, wystarczy wrzucić je razem do woreczka i wyjąć w dniu,w którym będziemy chcieli je zjeść, a później na świeżo ugotować.
To samo można zrobić z sernikiem, czy makowcem – i uwierz, że taki rozmrażany smakuje naprawdę wyjątkowo. Dużo, dużo lepiej, niż upieczony dzień przed zjedzeniem.
Tak naprawdę, to i ryby można przygotować wcześniej, a tuż przed kolacją tylko odgrzać je w piekarniku. Nie stracą ani na smaku, ani na wyglądzie.