Ugotowałaś więcej zupy? A może zrobiłaś przepyszny sos z pieczarek ze śmietaną i koperkiem, ale w ilości, jak dla wojska? Czasem tak się zdarzy, że choć tego nie planujemy, to wyjdzie nam czegoś więcej. Nie zjesz, bo ile można, a wyrzucić żal. Jeżeli masz większą zamrażarkę, którą możesz zapełnić pojemniczkami, czy woreczkami, to świetnie – bo przecież zależy Tobie na dłuższym mrożeniu, prawda?
Pomyśl, jak fajnie byłoby, gdybyś tak, gotując codziennie coś innego, odłożyła po porcji, czy dwóch, i wrzuciła do zamrażarki. Po tygodniu takiego gotowania, mogłabyś zacząć wyciągać zamrożone obiadki, i zwyczajnie mieć wolne od pracy w kuchni na najbliższych 7 dni. Ale mrożenie, to też opcja na taki czas, gdy jesteś potwornie głodna, a nie masz czasu na pichcenie. Wtedy, wyjmujesz z zamrażarki pełnowartościowy obiad, własnej roboty, wcale się przy tym nie na pracując.
Co można mrozić? Przechowywania jakich nadwyżek jedzenia, zdecydowanie nie trzeba się obawiać? Przede wszystkim musisz zapamiętać, że wolno Tobie zamrozić TYLKO to, co świeże. Nie łudź się, że jeżeli Twoje leczo smakuje już trochę kwaskowo, to będzie smaczniejsze po zamrożeniu, i rozmrożeniu – takie cuda się nie zdarzają.
Po drugie – odpowiednio przygotowany pojemnik, to też ważna zasada. Najlepiej, zaopatrzyć się w próżniowe, ale nie tylko z nazwy. Chodzi o praktyczne pojemniki, które pomogą pozbyć się niechcianego powietrza ze środka. Możesz też zaopatrzyć się w specjalne woreczki, o takim samym działaniu – są świetne, zajmują o wiele mniej miejsca w zamrażarce. I do tego nie są jakoś szczególnie drogie – zaledwie parę złotych.
No i jeszcze coś – opis. Kto by tam o tym myślał, w momencie przelewania zupy do pojemniczka. Jednak to kwestia istotna, o ile po kilku dniach, czy tygodniach, kiedy już zrobi się w zamrażarce tłok, nie będziemy chcieli zastanawiać się co takiego się w danym pojemniku znajduje. Także zadbaj o opis. Możesz nakleić papierową karteczkę, to wystarczy, by móc odszukać nawet po długim czasie wszystko, na czym nam zależy.
Jedzenie przed zamrożeniem oczywiście studzimy, nigdy nie wkładamy do zamrażalnika gorącego.
A zamrozić, możemy naprawdę wszystko. Począwszy od dań, które są pełnowartościowym posiłkiem, po owoce, czy warzywa, świeżo zerwane z ogrodu. Jeśli lubisz koperek, możesz przywołać smak lata w każdej chwili. Pokrój go bardzo drobno (po wcześniejszym umyciu) i przełóż do pojemniczka, a najlepiej podziel na malutkie kosteczki i zamroź w woreczkach, byś mogła wyciągać po jednym zawsze wtedy, gdy będziesz miała ochotę.
Mrozimy też owocowe musy, robimy lody z owoców z dodatkiem jogurtu, czy chudego mleka. Ale i półprodukty. Pomyśl na przykład o pierogach. Pewnie zdarza się Tobie zrobić zbyt dużo ciasta, albo farszu. Każdy z tych produktów spożywczych możesz mrozić oddzielnie, lub też w formie pierogów, ale jeszcze nie gotowanych. Jeśli wybierasz tą opcję, koniecznie porozkładaj pierożki oddzielnie, i dopiero jak się przemrożą, wrzuć do jednego woreczka, w takiej ilości, jakiej wymaga jedna porcja obiadowa.
To również świetna opcja, z której niewiele osób korzysta, a przedłuża nam trwałość żywności, choć oczywiście, nie wszystkie produkty spożywcze się do tego nadają.
Podstawą są oczywiście owoce i warzywa. Jajecznica z suszonym pomidorem? Mniam! I to z własnego ogrodu. To możliwe przez cały rok, jeśli dobrze wysuszymy nasze pomidorki.
Samo suszenie, polega na usuwaniu nadmiernej ilości wody z produktu spożywczego. Nie brzmi to skomplikowanie, choć czasem takie się staje, w przypadku, gdy nie ma odpowiedniego sprzętu. Bo nie zawsze da się na przykład na słońcu. Choć akurat pomidory, suszone tą metodą, są właśnie najlepsze pod słońcem. Zatem i dosłownie, i w przenośni.
Pierwsze, co przychodzi nam na myśl, w przypadku pojęcia – suszenie, to właśnie, owoce, i warzywa, ale tak naprawdę to wysuszyć – czyli pozbawić wody – można i jajka, i ryby, i mleko nawet, albo mięso. Trzeba tylko wybrać odpowiedni sposób.
Do suszenia można wykorzystać słońce, piekarnik, bądź też specjalne suszarki na prąd – nie ma problemu z ich dostępnością. Jest to metoda, która pozwala nam na zmniejszenie objętości jedzenia, a jednocześnie przedłużenie jej trwałości.
Ten sposób, to prawdziwy sztos. Wciąż niewiele osób wie, jak wiele potraw można przechowywać właśnie tak, i jak długo mogą sobie one wtedy stać – niekoniecznie w piwnicy, czy lodówce, ale nawet w temperaturze pokojowe.
Zupa! Taki prosty przykład. Ugotujesz, wlejesz do słoika jeszcze gorącą, zakręcisz najmocniej jak się da, i odstawisz. Możesz odwrócić do góry nogami, ale wcale nie musisz, bo zauważysz, że wieczko słoiczka trochę się wklęsło – to będzie znak, że wszystko dobrze złapało. I już. Może tak stać naprawdę długo. Choć zasada jest taka, że przechowujemy w ten sposób zupy bez tak zwanej zaklepki. Jeśli chcesz dorzucić śmietaną czy jogurt, to dopiero na świeżo.
W ten sposób możesz przechować wszystko. Zrobić kompot owocowy. Dżem, mus, kremy. Możesz też wlać do słoika pulpeciki z ulubionym sosem, albo przygotować słoikową kiełbaskę. Wszystko będzie pyszne, i pachnące, i przede wszystkim DOMOWE.
Ale wekować trzeba umieć. Na początku, musisz odpowiednio przygotować same słoiki, i nakrętki. Wystarczy je gotować w wodzie przez 20 minut, lub włożyć do zimnego piekarnika i nagrzać do 180 stopni, pozostawiając je tam przez taki sam okres czasu.
Sprawdzaj też, czy wieczko słoika nie jest otłuszczone ani zabrudzone w żaden inny sposób – inaczej dostanie się pod nie powietrze, i nici z wekowania, jedzenie się popsuje.